Niecodzienna codzienność

Od wokół jej myśli


to nasza codzienność.


Od wokół jej myśli


Od wokół jej myśli


Odczuwam pewien dyskomfort kiedy ludzie narzekają na swoje życie, na wszystko to co mają, na miejsca w których żyją Czasami mam wrażenie, że zamykają oczy na piękno, specjalnie odwracają od niego swoje głowy i umysły. Nie, nie twierdzę, że jest idealnie. Wiadomo, nigdy tak nie jest ale zawsze gdzieś jest piękno (piękno nie tyle klasycznie, wyniosłe, piękne, raczej chodzi o to piękno, które niesie radość życia, które zachwyca). Często bardzo subiektywne, które czeka aż je dostrzeżemy, otworzymy się na nie. Wtedy rozkwita stając się prawdziwie pięknym dla nas i dla każdego kto się nad nim pochyli. I pisząc to nachodzi mnie pytanie, czy można być pięknym, (nie tyle fizycznie co psychicznie), czy można być ciekawym świata, twórczym i ogólnie dobrym mając takie nastawienie? Czy od razu widać, że jesteśmy egocentrykami i umyka nam to co mogłoby sprawić, że i my byśmy bardziej lubili świat i świat lubiłby bardziej nas?

Osnute światłem

Od wokół jej myśli


swój urok w dzień ujawniają, na myśl przywodząc rozpraszającą mrok mgiełkę jasności, którą ze światem się dzielą.
Pokazują, że najzwyklejsze rzeczy są najpiękniejsze. O ile szczerzej, o ile łatwiej, zachwycam się latarnią wykonaną ze starannością, która wśród miasta rozkwita niczym kwiat na łące, niż niezrozumiałą sztuką, która jest niezwykła, czasem w pełnym znaczeniu tego słowa. Latarnie są różne, niektóre i w dzień zdobią, innym tylko noc nadaje uroku chowając ich kształty po światłem przed oczami ciekawskich. Latarnie są i bez nich trudno wyobrazić sobie codzienność. Na naszych ulicach znów piękne się stają, znów starannie projektowane zmieniają świat ale w sposób, który znam, i choć go znamy są momenty w których niemożliwe jest by pozostać na nim obojętnym.

Pstryk

Od wokół jej myśli


i już.

Różnorodność w zniszczeniu

Od wokół jej myśli


odnajdując, piękno skryte pod nadciągającym nieistnieniem wypatrując odkryć można wydobyte dzięki temu piękno. Zniszczenie jest malownicze, mimo całej swej grozy. Ma swój niepowtarzalny urok. Drobne zacieki starości na ścianach budynku nadające mu nowych barw, brązowa korozja na wiekowych maszynach, młode pędy drzew wprowadzające życie w wymarłe ruiny przemawiając do wyobraźni, łączą przeszłość, teraźniejszość i przyszłość w naszych myślach.

Niepoukładany świat,

Od wokół jej myśli

pełen drobiazgów przykuwających wzrok i myśli. Drobnych elementów pomiędzy którymi łatwo nie dostrzec tego co ważne.

Od nowa

Od wokół jej myśli

odkrywając zapomniane nadajemy mu nowych znaczeń.
Przystrajam moją już nie taką nową, a w ogólnym rozrachunku, starutką Ellebike różowo białymi kwiatami i uczę się rozkoszować każdą chwilą spędzoną z nią i na niej. Uczę się, by nie zabrać świeżości tym chwilom, by tworząc nowe nie odebrać magii wspomnień. By nie przyćmić radosnej nostalgii, którą wywołuje powiew wiatru na twarzy przywołującą dziecięcą radość. I cieszyć się jeszcze mocniej, że w rowerowych wyprawach nie jestem sama.